poniedziałek, 8 października 2012

Wybieramy węża

 Na wielu stronach internetowych piszą, że najlepszym wężem dla osoby zaczynającej przygodę z tymi wspaniałymi gadami są węże zbożowe, bzdura !! Po rozmowie z dwojgiem ludźmi, pasjonatami gadów z wieloletnim doświadczeniem wiem, że kupując węża zbożowego postąpiłam źle, ponieważ wiele maluchów tego gatunku nie przeżywa ze względu na problemu z jedzeniem... Cytuję P. Agnieszkę "kupowaliśmy je hurtowo, ponieważ na 40 zakupionych przeżywało 6-15 osobników". Na pierwszego węża poleca ona boa, są mniejsze odmiany  osiągające góra dwa metry, a przecież wąż zbożowy rośnie do 120cm....

Dnia 30.09,2012 nabyłam ślicznego 60-centymetrowego malucha węża zbożowego. Pierwszego dnia wszystko ślicznie, skonsumował oseska, zostawiony na kilka dni w spokoju. Okej, po trzech dniach wzięłam go na ręce no okej. Nie wykazuje oznak agresji, jest łagodny, czyli dobrze. Po tygodniu następne karmienie połknął dwa oseski, w zapasie trzymam jeszcze jednego szkraba. We wtorek przetrząsnęłam mu torf, ponieważ zaczynała wchodzić mu pleść.Nie myślałam, że z tego powody zwróci pokarm ! Próbowałam podać mu tego oseska co został, ale nie chciał go zjeść, a wręcz uciekał przed nim. Mówię "Spróbuję go takto odchować". Minął już tydzień odkąd zwrócił tamte dwa oseski... W niedzielę podam mu nowe z nadzieją, że je zje.



Rozpoczęła się nowa przygoda, mianowicie ratowanie małej myszki no cóż spróbować nie zaszkodzi. Kupiłam ją w niedzielę no dobra, przeżyła kilka dni bez opieki, a mianowicie do czwartku, gdy wtedy stwierdziłam, że ją odratuję.. No okej ryż do skarpetki, aby utrzymywać ciepło, trociny, kapsel z wodą, jedzenie-ser biały i chleb. Nie wolno gryzoniom podawać sera żółtego jak to robią niektórzy, bo powoduje uczulenie i wyrzucają się maluchom krosty !. Mówię uda się ma sierść, je sama, pije i ma ciepło. Porobiłam jej zdjęcia. Jednak noc z 5 na 6 października okazała się być ostatnią nocą mojego maleństwa. Położyłam się spać koło 23 no spoko, luzik. Przebudziłam o 3 w nocy, zaglądam do myszki, czuję, że jest zimna, ogrzałam ją, kurde w pokoju nie było, aż takiego mrozu !. No rusza się, ale jest zimna. Ogrzałam ją i odłożyłam z powrotem. Usnęłam. Znowu przebudziłam się o 5 zaglądam do niej. Lodowata, podnoszę, przyglądam się, ale nic. Nie rusza się. No trudno padła. Ale próbowałam przynajmniej..




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz